Bycie ze sobą

     Lubię samotne weekendowanie, wypełniam wtedy czas czynnościami, które sprawiają mi niezmierną radość, piję kawę z szczyptą kakao w ulubionym kubku, poszukuję w myślach serdecznych, tkliwych wspomnień, krzątam się z nimi w głowie, porządkuję otoczenie zmieniając miejsca przedmiotów. Gotuję, czytam, oddalam się. Chwila z samym sobą, odpoczynek od zwykłości. Zaglądam do notatek, cytatów i wycinków, rozwiązuję zadanie. To czas odprężenia, czas na celebrację własnego jestestwa. Domowa aura stymuluje ukrycie w sobie negatywizmów i nie myślenie o kłopotach, ciepło koca i kubka z napojem oraz wersy czytanej lektury są swego rodzaju ukojeniem. Poranek mrocznego poniedziałku wzywa do codziennych spraw, do układania planu, do czynienia wyznaczonych zadań. W głowie nadal jednak swoista lekkość, jakby się odpoczęło za bardzo, choć tego nigdy za wiele. Jak znaczące są takie momenty? Czy są w jakiś sposób uzdrawiające? Komu i na ile są potrzebne? Czy umiemy ten czas odpowiednio wykorzystać z pożytkiem dla nas samych? Zapewne dla niektórych chwile z samym sobą są utrapieniem, dla innych potrzebą, dla jeszcze innych wybawieniem. Ważne aby czuć się z tym uczuciem dobrze aby umieć dostrzec w tych chwilach coś więcej. Wraz z jesiennym pozdrowieniem spokojnego, dobrego tygodnia!


                      oraz motywujący wpis Macieja Dowbora Dlaczego warto stawiać sobie cele

Pic via Pinterest

Komentarze