Letnia, sezonowa intensywność trwania nieco mnie odsunęła od blogowania. Mam nadzieję, że deszczowa, jesienna aura pozwoli na poświęcenie więcej czasu na radosną twórczość i dokonywanie nowych wpisów. Oczywiście jesiennych planów jest nad wyraz dużo, nadrabianie książkowych zaległości, w tym związanych z moim ulubionym tematem gór i trekkingiem, nowym Perezem Reverte i jakże wyczekiwanym Zafonem, remontowanie i aranżowanie najbliższego otoczenia, szybki wypad w góry i na wystawę prac Fridy Kahlo, działania w Pracowni Ludzika, czyli wielki powrót luster z mozaiki oraz współpraca ze społecznością sąsiedzką przy zagospodarowywaniu podwórka, które będzie sprzyjało spotkaniom, zabawom dziecięcym i integracji. Przy tej okazji zaproponowałam wykonanie podstawy oczka wodnego z mozaiki, wstępne efekty na blogu Pracownia Ludzika.
Lato przeminęło w tempie zatrważającym obfitując w nowe niezwykłe wydarzenia, spotkania, w emocjonujące wyjazdy i imprezy, uwikłania w nader nieokreślone relacje i historie. Wszystko to nie umniejszone o straty personalne, jakże mocno odciskające swoje piętno na naszych emocjach, jakże mocno dające do myślenia. Gdzieś też los mi nie sprzyjał, gdzieś zachowywałam swoisty dystans, gdzieś unikałam konfrontacji lub wręcz je porzucałam z impetem, gdzieś też moje myśli krążyły wokół tematu zaufania, szczerości i oddania. Na ile możemy zawierzyć własnej intuicji? Na ile interakcja, z nie do końca znaną i przejrzystą sytuacją powinna być dogłębna? Czy kierowanie się wewnętrznym poczuciem przychylności jest poprawne? Jestem w stosunku do siebie szczera, staram się być otwarta i kierować własnym poczuciem mocnego stania na ziemi i posiadania wiedzy "wiem czego chcę", nie akceptowalne jest więc dla mnie uprzedmiotowienie innych, stawianie drugiego człowieka w perspektywie "musisz się dostosować", gdzie wytyczane są warunki, gdzie właściwie jedyną opcją jest milczące oddalenie bo na rozmowę i zrozumienie nie ma szans. Nie odnajduję się w relacjach nadętych i ograniczonych, tych bez smaku i swoistego poczucia humoru. Dystansuję się od nieposzanowania i krytyki. Wiem, że czasem po prostu coś nie zagra, nie ma tej wspólnej pary kaloszy. Fajnie jednak jak można o tym pogadać i to zrozumieć. Pozostawianie rzeczy niepozałatwianych rozprasza nasz umysł, nawarstwia myśli o niepocieszeniu. Wierzę, iż nic nie dzieje się bez przyczyny, bo po coś nas dotykają te różne sytuacje, czegoś nas mają nauczyć. Wierzę w przeznaczenie i wierzę, że jeśli czasem inaczej spojrzymy na świat, bardziej przychylnym okiem, z poczuciem zrozumienia dla trudności charakteru możemy tylko zyskać coś dobrego dla siebie, swoistą świadomość, że potrafimy się z tym uporać, że rozumiemy trudności wynikające z zaistniałych sytuacji.
W sezonie pozyskałam kilka dni wakacji, które wykorzystałam na szybkie i krótkie wypady w ramach wiejskich klimatów, podążania górskimi szlakami i zwiedzania ciekawych miejsc. Lubię przemieszczanie się, lubię tupać nogami i oczekiwać na nowe przeżycia. Jest w tym wszystkim coś czarownego, wyzwalającego i odkrywczego. Nigdy nie rezygnujcie z poznawania i doświadczania. "Never stop exploring". Wszystkim kolorowej jesieni, nowych doznań, uroku i spełnienia. Bardzo pozdrawiam oraz polecam ciekawy wpis ze strony "Gdzie wyjechać: pt. "Podróż to nie odległości"
W drodze na Śnieżkę, Karkonosze
Piękne zachwycające widoki, cudowna pogoda i doskonale czeskie piwko czyli dobra rozgrzewka przed kolejnymi wypadami w góry
oraz
Mój ukochany Toruń
tym razem widziany oczami dziecka
Żywe Muzeum Piernika w Toruniu
Manufaktura Cukierków
Bulwar Filadelfijski
Młyn Wiedzy - wahadło Foucaulta
Komentarze
Prześlij komentarz