Trochę Francji

      Kwiecień plecień, faktycznie przeplata, od upragnionego słońca do przenikliwego zimna. Niezwykle chłodne poranki, pochmurne popołudnia, niespodziewane deszcze. Czekam  z utęsknieniem na cieple dni, pełne słońca i rozkwitu roślinności. Ciężko wrócić do intensywności trwania po przerwie. Mnóstwo zadań do wykonania, przygotowania do świąt, działania w Pracowni Ludzika, ogarnianie najbliższej przestrzeni. Francja - słoneczna, wiosenna, różnorodna. Przyglądałam się ludziom, spacerowałam uliczkami uroczego miasta, smakowałam, integrowałam się porą wieczorową w gronie miłych osób, poznawałam ichnie życie i przyzwyczajenia, zasady i reguły. Cieszyłam oko małomiasteczkową kamienną zabudową i niezwykłymi rozwiązaniami, podziwiałam winnice. Ogromna bariera językowa była dla mnie ograniczająca na wielu płaszczyznach. Pewnie gdyby nie okoliczności nigdy nie zdecydowałabym się na taka destynację, no może tylko gdybym miała szansę spojrzeć na góry i natchnąć się ich siłą. Misja jednak została wypełniona, spełnienie pragnień dziecka i  swoista przygoda rekompensują niedogodności, dla mnie ciekawe doświadczenie i wrażenia wizualne, które w wyjazdach bardzo cenię i lubię. Za chwilę Węgry, tu mam nadzieję zaistnieć nieco inaczej :). Tymczasem wszystkim dobrych Świąt, przyjemnego czasu z bliskimi i odpoczynku.



Uliczami Dijon 




Komentarze