Poniedziałkowy powrót do rzeczywistości. Chłodno, już jesiennie, nieco mrocznie. Stojąc w ulicznym korku przygotowuję w myślach plan na resztę tygodnia, uczestnictwo moje i dziecka w zajęciach sportowo-tanecznych, dwie kolacje, nowe magnesy w Pracowni na jesienną "Sztukę w Obejściu", zbieranie informacji o włoskich klimatach, przetwory z malin, pomidorów i cukinii, wstępne rozglądanie się za nowym intratnym zajęciem, nie ma czasu na "nic nie robienie". Lubuję się w intensywności mojego istnienia. Weekendowe oderwanie od normalnego stanu rzeczy nieco odbija się na mojej kondycji. Uległa namowom nie oszczędziłam swojej zdrowotności, po fakcie karcę sama siebie za niewystarczającą asertywność. Z drugiej strony, raz na jakiś czas dobrze jest się tak oderwać. Po głowie chodzą niespokojne myśli pełne zastanowienia, pełne pytań bez odpowiedzi. Czasem zachowania ludzkie wydają się być niezrozumiałe, nieco irracjonalne. Dlaczego Ci wyidealizowani, wymarzeni okazują się takimi jak wszyscy? Kiedy rozczarowanie zaczyna być większe niż pragnienie? Kiedy w końcu przestajemy o czymś/kimś marzyć zdając sobie sprawę z oczywistości? Łapię się na stanie zawieszenia, krążące skrawki pewnej historii wracają czasem z niezwykłą intensywnością, uczulam się jednak na jej wpływ, bo mam spory pokład wiary w przeznaczenie bo "to czego szukasz, także szuka Ciebie" C.P-Estes "Biegnąca z wilkami".
Poniedziałkowo oraz na cały tydzień pozytywnej energii, słońca i spełnienia.
Komentarze
Prześlij komentarz