Niezwykle wiosenny weekend, ciepły, słoneczny i integracyjnie udany. Lubię niedzielne wypady za miasto, spotkania, rozmowy i świeże powietrze. Przemierzając leśne aleje oddychałam łapczywie jakbym chciała wypełnić płuca na zapas świeżością i energią. Ukryte w trawach przebiśniegi, skubiące ziarna sikorki. Uroczo! Wyjątkowo, poniedziałkowy poranek nie okazał się zbyt trudny do opanowania. Spacer do pracy sprawił mi przyjemność :). Nadal jednak głowa wypełniona myślowym przepychem, przelatującymi wspomnieniami oraz trudnymi sprawami innych. Czy przydatne jest takie wsparcie w obliczu emocjonalnych załamań? Na ile można pomóc w trudnych chwilach i wewnętrznym rozdarciu? Jaki ma to wpływ na nas samych? Gdzieś mimo zewnętrznego opanowania, niespokojnie odgrywa się we mnie starcie przekonań co do słuszności podejmowanych decyzji, niezliczonych konsekwencji popełnianych błędów oraz ogromnego psychicznego obciążenia. Nauka na błędach, dogłębna analiza, odruch pomocnej dłoni, uwrażliwienie. Mam wrażenie, iż nie byłabym sobą gdybym się nie przejmowała. Może właśnie w taki sposób jestem na ziemi przydatna :). Z wiosennym pozdrowieniem wszystkim dobrego tygodnia!
Komentarze
Prześlij komentarz