Poranna ulewa. Nie wiedzieć czemu nie jestem szczęśliwą posiadaczką parasola, a wydawać by się mogło, iż wszyscy owy posiadają :). Zmokłam więc strasznie, choć deszcz nigdy nie był moim wrogiem przed którym muszę się jakoś specjalnie chronić. Lubię gdy pada, lubię uderzające o parapet wielkie krople i strugi pędzącej ulicami wody. Siedząc taka przemoczona na przystanku w oczekiwaniu na autobus moje myśli płyną z tymi strugami, zawieszam się jakby w deszczowej przestrzeni czasowej, także płynę, otwieram strony pewnej historii, przyglądam się jej z daleka, a potem płynę dalej, szkoda, że nie mogłam w niej pozostać na dłużej. Dziś początek weekendu, miejmy nadzieję, iż się porządnie wypada, da pić roślinności, a potem rozpogodzi dając szansę wszystkim, którzy planują plenerowo spędzić czas. Życzę więc słońca i ciekawego pełnego niezwykłych zdarzeń weekendu!!!
Pic via Pinterest
Komentarze
Prześlij komentarz